W ostatnim w tym roku meczu Widzewa Łódź we własnej hali, na kibiców czeka prawdziwe sportowe święto: Czerwono-biało-czerwoni podejmą lidera rozgrywek, Rekord Bielsko-Biała. Pierwszy gwizdek w sobotę o 19:00 – nie może Was zabraknąć!
Trudno wyobrazić sobie lepszy moment na starcie z głównym kandydatem do mistrzostwa. Widzewiacy wygrali dwa ostatnie ligowe spotkania: 6:4 z AZS UŚ Katowice i 3:1 z AZS UW Darkomp Wilanów, co bardzo podbudowało morale w ekipie Marcina Stanisławskiego. Moment, w którym grający trener łódzkiej ekipy, wraz z Danielem Krawczykiem i Dariuszem Słowińskim celebrują z kibicami gola strzelonego ekipie ze stolicy, na długo pozostanie w pamięci fanów Czerwono-biało-czerwonych. Kilka minut później efektowym trafieniem popisał się właśnie widzewski golkiper – wykopnięta przez niego piłka poszybowała przez całe boisko wprost do bramki przeciwników!
Ta nasza euforia, olbrzymia radość wyniknęła z tego, że potrafiliśmy przełamać się w trudnym momencie spotkania. Wyszarpaliśmy wygraną charakterem, wolą walki i zaangażowaniem. Na tym zresztą polega futsal - są fazy w meczu, które nie układają się tak jak chcesz, które musisz przetrwać i czekać cierpliwie na swoje okazje. One mogą pojawić się nawet w tych najtrudniejszych momentach. I na odwrót: musisz być uważny, kiedy myślisz, że grę masz pod kontrolą. Nasza reakcja była naturalna: podbiegliśmy do kibiców, ponieważ chcieliśmy dzielić z nimi naszą radość. My nie tyle gramy dla publiczności, ale raczej gramy razem z nią. Chcemy, żeby kibice wiedzieli, że im za wszystko dziękujemy. W ten sposób razem tworzymy jedność – mówi Marcin Stanisławski, trener Widzewa Łódź Futsal.
Na dwie kolejki przed półmetkiem fazy zasadniczej, Widzewiacy mają piętnaście punktów i zajmują w tabeli Futsal Ekstraklasy dziewiąte miejsce. Do ósmego, ostatniego, które gwarantuje awans do play-off, tracą dwa punkty. Z kolei Rekord w tym sezonie tylko raz nie wywalczył pełnej puli: wygrał jedenaście spotkań, a przegrał tylko jedną potyczkę: na początku listopada uległ Constractowi Lubawa 3:5. Tak regularna, wysoka forma nikogo nie dziwi – ekipa z Bielska-Białej chce wrócić na mistrzowski tron po roku przerwy. W poprzednich rozgrywkach oddała palmę pierwszeństwa Piastowi Gliwice, ale wcześniej, przez pięć sezonów z rzędu, to ona wiodła ligowy prym.
Musimy mieć świadomość, że zagramy z zespołem, który od siedmiu-ośmiu lat jest na topie. To drużyna, która zwyciężanie ma w genach. Na każdy mecz wychodzi bardzo pewna siebie, nie kalkuluje, wierzy w swoje umiejętności i konsekwentnie realizuje plan. My zrobimy wszystko, żeby ten plan pokrzyżować. Rekord da się pokonać: nie mamy nic do stracenia, dlatego grając na większym luzie, ale jednocześnie z olbrzymim zaangażowaniem, przy wsparciu naszych kibiców, wszystko jest możliwe – mówi Daniel Krawczyk, zawodnik Widzewa Łódź Futsal.
Kibice mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ sytuacja kadrowa Widzewa wygląda stabilnie. Ze względu na kontuzję wykluczony z gry na dłużej jest Łukasz Góralczyk. Wątpliwości dotyczą jedynie Maksyma Pautiaka, który wrócił do treningów, ale nie wiadomo, czy będzie gotowy na mecz z Rekordem Bielsko-Biała.
W sobotę o 19:00 ekipa Marcina Stanisławskiego zagra z liderem tabeli, drużyną, która w swoich szeregach ma największe gwiazdy polskiego futsalu i reprezentantów kraju. Bilety na ostatni tegoroczny mecz Widzewa we własnej hali są jeszcze dostępne w serwisie https://widzew.sportigio.com/tickets. Gorąco zachęcamy do tego, by dopingować Czerwono-biało-czerwonych w obiekcie przy ul. Małachowskiego, bo następna taka okazja nadarzy się dopiero w styczniu! Tym bardziej, że dla najmłodszych kibiców przygotowaliśmy mikołajkowe niespodzianki!
UWAGA! Co Wy na to, by przy okazji spełnić dobry, świąteczny uczynek? Godzinę przed meczem w hali prowadzona będzie zbiórka dla bezdomnych - szczegóły znajdziecie na naszym FB.
Widzew Łódź Futsal wspiera Miasto Łódź.