Wywiady po meczu 1/16 Pucharu Polski z trenerami obu zespołów oraz Maxymem Panasenko.
Marcin Stanisławski (trener Widzewa Łódź): Wczoraj na treningu ćwiczyliśmy grę z wycofanym bramkarzem w pewnym momencie meczu, gdyby rywal docisnął nas i potrzebowalibyśmy nieco wytchnienia również pod kątem fizycznym. Sama decyzja o wycofaniu może nie była zła, bo to indywidualne wybory w tym momencie sprowadziły na nas kłopoty. W szatni powiedziałem zespołowi, że przyzwyczailiśmy się do rywali pierwszoligowych, a teraz trzeba zrobić wszystko, żeby dać z siebie dużo więcej niż w lidze. W drugiej połowie pokazaliśmy pasję, charakter, iskrę i radość jako zespół, ale to wsparcie kibiców przy golu kontaktowym poniosło nas już dalej do wygrania tego meczu. To też mogło skończyć się różnie, bo po moim błędzie mogliśmy stracić trzecią bramkę, dlatego oddaję chłopakom ogromny szacunek. Myślę, że na wyjeździe, bardzo prawdopodobne, że byśmy taki mecz przegrali, ale w swojej hali to zupełnie coś innego. Teraz w nagrodę zagramy z wicemistrzem Polski, który ma w składzie najlepszego zawodnika ligi ostatnich lat, Brazylijczyka Pedrinho. I to wszystko obejrzymy znów tutaj. Po to właśnie gramy, by to przeżywać.
Łukasz Żebrowski (trener FC Toruń).: W drugiej połowie zburzyliśmy system, którym chcieliśmy grać, wkradło się dużo nerwowości i chyba podświadomie oddaliśmy grę mając w głowie dwubramkowe prowadzenie. Na zbyt wiele zaczęliśmy pozwalać Widzewowi i straciliśmy kontrolę. Rywal zagrał na pewno bardzo dobrą, drugą połowę, ale i my swoją postawą to umożliwiliśmy. Znamy dobrze zawodników z Łodzi, a mimo to zostawiliśmy im zbyt dużo miejsca, co się na nas zemściło. Widać też było, że zawodnicy Widzewa są niesieni tym dopingiem i to ich ciągle nakręcało do odrabiania strat. Nie wiem, czy nas to sparaliżowało, ale na pewno mieliśmy problem z komunikowaniem się na boisku. Myślę, że gdyby Widzew był beniaminkiem w obecnym sezonie, w tym składzie byłby najlepszym z zespołów, które awansowały do Futsal Ekstraklasy.
Maksym Panasenko (zawodnik Widzewa Łódź): Przede wszystkim dziękujemy kibicom za to wsparcie, bo odczuwamy je na boisku, a sami ciężko pracując na treningach czekamy na takie momenty jak dzisiaj, gdy ten trud wraca do nas w postaci zwycięstwa. Po pierwszej połowie nic się dla nas nie zmieniło i na drugą wyszliśmy ciągle z nastawieniem, że możemy wygrać ten mecz i wciąż do tego dążyliśmy.
Fot: Kinga Sałata