- Będziemy gryźć parkiet, aby znów zacząć punktować. Wiemy, w jakim miejscu jesteśmy - mówi Marcin Stanisławski, trener futsalowej drużyny Widzewa po przegranej z Toruńską Akademią Futsalu 1:4.
W meczu z Toruńską Akademią Futsalu Widzewowi zabrakło skuteczności i szczęścia...
Marcin Stanisławski: - Skuteczność w futsalu jest uzależniona od jakości. Szczęście w sporcie jest ulotne, musimy ciężko pracować, aby być zależnym od siebie, nie od wyniku szczęścia. W niedzielę byliśmy słabszym zespołem od gospodarzy ale swoje sytuacje stworzyliśmy. Przegraliśmy jednak zasłużenie.
Na razie Widzew zajmuje 11. miejsce w tabeli. To chyba nie jest satysfakcjonujący wynik.
- Mamy bardzo młody zespół i sprawdza się to, o czym mówiłem przed sezonem, że będziemy mieć swoje problemy. Brakuje nam doświadczenia w wielu sytuacjach ale też i sprytu, siły i jakości. Teraz, po trzech przegranych z rzędu, na pewno też nie ma pewności siebie. Nie jesteśmy w stanie na ten moment poradzić sobie z absencjami naszych kluczowych zawodników: wcześniej Jana Dudka, a teraz Tomasza Gąsiora. A za trzy dni z wiceliderem w Kamienicy zagramy bez obu. Oczywiście, że nie satysfakcjonuje nas to miejsce, ale nikt normalny i znający się na piłce nie zakładał, że po trzech miesiącach istnienia, mając najniższą średnią wieku chyba ze wszystkich drużyn futsalowych w Polsce, będziemy wygrywać co mecz. Wierzę, że wyjdziemy z tego!
Wspomniałeś o środowym meczu. Czasu jest niewiele.
- Gramy teraz co trzy dni. Mamy niestety kolejne urazy, Dudek pauzuje w środę za kartki, więc rozsypała nam się pierwsza formacja. Co mecz ktoś u nas debiutuje, poznaje dopiero co to jest futsal, a gramy przeciwko ogranym przez lata zespołom. Ta drużyna potrzebuje wsparcia, zrozumienia, ale też przegranych, aby jeszcze bardziej się wzmocnić. Będziemy gryźć parkiet, aby znów zacząć punktować. Wiemy, w jakim miejscu jesteśmy.