Kilka tygodni przerwy w rozgrywkach ligowych nie wybiło z rytmu naszych futsalistów. Widzew przedłużył swoją zwycięską passę do 12 wygranych meczów.
Już pierwsze 30 sekund meczu w Szczecinie to dwa wysokie przechwyty w wykonaniu naszych zawodników, za którymi poszły dwie okazje bramkowe dla Widzewa, których nie udało się zamienić na gole. Szczecinianie po początkowym przyjmowaniu Widzewiaków na ich połowie, później także wyszli odważniej na stronę naszego zespołu, starając się zmusić zawodników trenera Stanisławskiego do pomyłek i nerwowości w rozegraniu. Widzewiacy potrafili jednak ustrzec się kardynalnych błędów i nie dawali okazji gospodarzom do stwarzania realnego zagrożenia pod własną bramką.
Początkowe minuty to jednak akcje rzadko kończone celnymi strzałami, sporo
niedokładności i strat po obu stronach. Taki był „urok” tych pierwszych,
ligowych minut w 2022 roku. W 7. minucie dobre wejście środkiem zanotował
debiutujący w futsalowej sekcji Widzewa Eryk Jarzębski, który uderzając mocno obok słupka liczył
jeszcze na zamknięcie akcji przez Michała Marciniaka. Temu jednak nie udało się
sięgnąć i dobić piłki. Zaraz po tym, Jarzębski zanotował groźną stratę pod polem karnym Szczecina,
co pozwoliło wyjść Ławie sam na sam ze Słowińskim, ale zawodnik gospodarzy chybił,
kopiąc piłkę obok słupka.
W odpowiedzi Widzewiacy uderzali na bramkę
Janukiewicza, ale ani Jarzębski, ani Stanisławski, ani też Gąsior nie pokonali
strzałami z dystansu byłego bramkarza Pogoni Szczecin. Całe szczęście Widzew opanował sytuację na boisku w
pierwszych 10. minutach, a już w 11. minucie Maxym Panasenko zdobył pierwszą bramkę w tym meczu. Jan Dudek doskonale zgasił wysoką piłkę odwracając się w tej samej chwili z
zawodnikiem rywali na plecach i wystawił ją nabiegającemu środkiem Panasence, który
z 14 metrów uderzył wewnętrzną częścią stopy tuż przy słupku, nie dając szans
na skuteczną interwencję Janukiewiczowi.
Strata bramki podziałała mobilizująco na drużynę trenera Usowicza gdyż
szczecinianie dużo odważniej wyszli do gry w tym fragmencie tak, że w 14 minucie
byli bardzo bliscy wyrównania, ale na ich drodze w sytuacji sam na sam stanął
bardzo dobrze dysponowany tego dnia kapitan Widzewa - Dariusz Słowiński. Cały
mecz był zresztą pokazem wysokich umiejętności obu golkiperów, którzy pomagali
swoim drużynom w wielu sytuacjach.
Widzew przetrzymał napór szczecinian i wykorzystał niefrasobliwość w ustawieniu gospodarzy w fazie obrony, gdy Bondarenko bez nacisku wyprowadził piłkę spod własnej bramki i nieatakowany podał do zupełnie niekrytego Panasenki, który znowu plasowanym strzałem pokonał Janukiewicza. Był to już 12 gol Maksyma w tych rozgrywkach. Po 15 minutach Widzew wygrywał w Szczecinie już 2:0.
Tuż przed końcem 1. połowy Widzew znów ratował Słowiński, przy okazji
ratując też skórę Tomaszowi Gąsiorowi, który tracąc piłkę jako ostatni zawodnik
na własnej połowie zostawił golkipera sam na sam z rywalem.
Za chwilę Ława huknął
obok spojenia słupka z poprzeczką, a arbiter odgwizdał koniec pierwszej części
gry.
Początek drugiej połowy to znów świetne interwencje na zmianę Słowińskiego
i Janukiewicza, ale też duża nerwowość, która wkradła się w nasze szeregi.
Doprowadziło to do rzutu wolnego za drugie podanie do bramkarza w jednej akcji,
ale po raz kolejny Słowiński wybronił strzał na bramkę Widzewa.
Daniel Krawczyk miał po chwili szansę na swoją pierwszą bramkę w tym meczu,
gdy piłka dosłownie wtoczyła się pod jego nogi po rozegraniu rzutu rożnego, ale
zaskoczony tym faktem napastnik łodzian, stojąc przed niemal pustą bramką,
trafił nieczysto i piłka przeszła daleko obok słupka. Kolejne sytuacje sypały
się jak z rękawa, ale Widzew był nieskuteczny w przypadku sytuacji sam na sam Marciniaka lub 2 na 1
Krawczyka.
Faktem jednak było to, że Widzew grał już dużo mądrzej i dojrzalej z minuty na
minutę. Szanował piłkę i unikał strat. Oba zespoły potrafiły podejść pod pole
karne, ale również oba zespoły miały na liniach świetnych bramkarzy. Ostatnie minuty
toczyły się bardziej na połowie Widzewa, ale zespół ze Szczecina nie potrafił
poradzić sobie ze Słowińskim i odpowiedzialną grą w defensywie łodzian, która z
minuty na minutę co raz bardziej zniechęcała gospodarzy.
Ostatni akcent w tym spotkaniu należał do drużyny trenera Stanisławskiego,
a dokładniej – do niego samego, gdy grający trener zdecydował się na strzał z
kilkunastu metrów. Zaskoczony Radosław Janukiewicz odprowadził tylko piłkę
wzrokiem, a Widzew cieszył się z dwunastego zwycięstwa w dwunastym meczu
ligowym!
Podobnie jak i jesienią, tak dzisiaj szczecinianie byli bardzo niewygodnym i nieobliczalnym rywalem, natomiast radość z wygranej idealnie opisuje wypowiedź po meczowa trenera Marcina Stanisławskiego: "Dzisiaj z pełną świadomością szukaliśmy
pressingu średniego, nie tak agresywnego jak zwykle. Liczyliśmy na skoki
pressingowe i dezorganizację gry przeciwnika. Mieliśmy w tygodniu problemy
zdrowotne i woleliśmy dmuchać na zimne odwołując dwa treningi. Maksym Panasenko
nie trenował dwa tygodnie przez kontuzję i dopiero po rozgrzewce podjęliśmy
ostateczną decyzję, że zagra. Dlatego te dwie strzelone przez niego bramki mają
dodatkowy wydźwięk. Bardzo cieszę się z tego, że dzisiaj w kadrze mieliśmy już dwóch zawodników
z rocznika 2003 (Schmidt i Jarzębski - red.) Eryk pojawił się u nas w grudniu
na treningach testowo-wyrównawczych i dobrze je przepracował. Został z nami na
styczeń, a już dzisiaj zagrał z legendami futsalu w pierwszej czwórce - niech
to będzie zachętą do pracy dla niego. Pokazuje to też, że ta droga do nas nie
jest wcale taka daleka".
Futsal Szczecin – Widzew Łódź Futsal 0:3 (0:2)
Gole: Panasenko 11', 15', Stanisławski 40'
Widzew Łódź Futsal: Słowiński – Stanisławski, Jarzębski, Krawczyk, Marciniak – Schmidt, Dudek, Panasenko, Gąsior, Łasak, Bondarenko.
Futsal Szczecin: Janukiewicz - Peda, Żebrowski, Ława, Kowalczyk – Piorun, Maćkiewicz, Bitsadze, Skuratowski, Gepert, Kubicki, Kop-Ostrowski
Fot. Kinga Sałata