Drużyna z Piły jest jednym z najbardziej niewygodnych rywali, z jakim od początku istnienia sekcji futsalu w Widzewie Łódź przychodzi nam się mierzyć. Niedzielny mecz potwierdził tę regułę.
Wystarczy przypomnieć dwa mecze z poprzedniego sezonu, gdy we własnej hali doznaliśmy bardzo wysokiej porażki 1:7, a na wyjeździe w wyjątkowych okolicznościach zremisowaliśmy 6:6. Jeśli, ktoś miał przerwać wspaniałą, zwycięską passę naszej drużyny, to Pilanie byli zdecydowanie najwyżej w hierarchii spośród potencjalnych rywali, by tego dokonać.
Mecz mógł zacząć się dla nas doskonale, bo już w pierwszych sekundach Widzew powinien prowadzić, ale na linii bramkowej strzał Daniela Krawczyka zatrzymał Bogdan Iwanczenko. Za chwilę sam na sam z rywalem znalazł się w bramce Aleks Dachina, który wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Obaj bramkarze mieli niejedną okazję do interwencji, a pierwszy, w 7 minucie, skapitulował golkiper z Łodzi.
Podanie Marciniaka przejął wówczas Zbigniew Barańczyk, minął zwodem Stanisławskiego i czubkiem buta uderzył nie do obrony. Widzew utrzymywał wysoką dynamikę swoich akcji, ale dobrze w obronie zachowywali się gospodarze. Do tego nasz zespół miał problem z celnością strzałów i Widzew nie potrafił w pierwszej połowie doprowadzić choćby do wyrównania. Najbliżej tego był Maksym Panasenko, którego strzał z dalszej odległości trafił w słupek. Pozytywem była na pewno postawa, formalnie, drugiej czwórki, którą tworzyli w Pile Łasak, Bondarenko, Jarzębski i Gąsior. Na tle wymagającego rywala wszyscy spisywali się bardzo dobrze. Natomiast w bramce godnie zastąpił Dariusza Słowińskiego - Aleks Dachina.
Co nie udało się przez pierwsze 20 minut, udało się już w 12. sekundzie drugiej połowy. Przejęcie piłki na środku boiska i trójkowa akcja Krawczyk-Stanisławski-Marciniak zakończyła się wyrównaniem wyniku meczu przez tego ostatniego. To już 23 gol Michała Marciniaka w lidze, co plasuje go na pierwszym miejscu w klasyfikacji strzelców.
Widzew dążył do wyjścia na prowadzenie, a gospodarze wyczekiwali na kontrataki. I ten sposób gry przynosił okazje Pilanom, ale wciąż na wysokim poziomie w naszej bramce rozgrywał swój mecz Dachina, broniąc zarówno uderzenia z dystansu, jak i sytuacje sam na sam. Po stronie Widzewa groźnie strzelali Jarzębski i Panasenko. Drużyna trenera Stanisławskiego starała się grać wysoko i odbierać piłkę blisko pola karnego gospodarzy. Nie przynosiło to jednak klarownych sytuacji, bo i Widzewiacy nie ustrzegli się w swoich akcjach niedokładności.
Druga część drugiej połowy, to ciągła gra Widzewa w przewadze i Tomasz Gąsior w roli lotnego bramkarza. Czerwono-biało-czerwoni rozgrywali wówczas długie akcje rozgrywane po obwodzie. Gdy decydowali się na uderzenie, trafiali głównie w rywali, którzy zagęszczali obronę w sposób dojrzały i zorganizowany. Mimo to, nasz zespół potrafił wykreować sobie sytuacje, ale i narazić się na kontry.
Na 4 minuty przed końcem Aleks Dachina stanął sam na sam z rywalem i uratował swoją interwencją Widzew od straty drugiego gola. Cierpliwość w rozegraniu przyniosła dobrą okazję Danielowi Krawczykowi, ale mając wystawioną piłkę w polu karnym, nie trafił w nią czysto. Po chwili próbował Marciniak, ale obronił Iwanczenko. Na minutę przed końcem znowu sam na sam wyszedł Krawczyk, ale przegrał pojedynek z golkiperem z Piły, a po błyskawicznej kontrze w tej samej akcji strzał zawodnika gospodarzy nieznacznie minął słupek, w sytuacji 1 na 1 z Dachiną.
Pilanie wytrzymali fizycznie i nerwowo ciągłą grę w obronie przez długi fragment drugiej części gry i mogli po meczu cieszyć się z tego, że jako pierwsi urwali punkty Widzewowi w tym sezonie ligowym. My, z jednej strony już wiemy, że nie zakończymy sezonu w tak spektakularny sposób, jak z samymi zwycięstwami na koncie, ale z drugiej strony wywieźliśmy punkt z bardzo trudnego terenu, z którego bez punktów i z bagażem wielu bramek wyjeżdżały już wcześniej najlepsze drużyny w lidze.
Marcin Stanisławski: Drużyna z Piły to naprawdę dobry i ciekawy zespół, silny fizycznie z mocną defensywą. Dzisiaj był to też świetnie zorganizowany rywal z bardzo dobrą reakcją po odbiorze. U nas z kolei był problem z dobrą reakcją po stracie, stąd oglądaliśmy bardzo groźne kontry gospodarzy. Całe szczęście Aleks Dachina zagrał w bramce doskonały mecz i ten punkt to w dużej mierze jego zasługa. Staramy się utrzymać tę wewnętrzną motywację, ale dało się na pewno zauważyć, że był to trochę inny mecz niż poprzednie. Odczuwamy też z pewnością natłok ostatnich spotkań i przy braku świeżej krwi jest to widocznie. Na pewno nie mam nic do zarzucenia zespołowi w kwestii podejścia do gry. Uważam że jest to sprawiedliwy wynik, może nawet z lekkim niedosytem gospodarzy, bo mieli oni więcej okazji, choć to my prowadziliśmy grę. Zmieniliśmy dzisiaj ustawienie drugiej czwórki z Erykiem Jarzębskim w roli pivota i myślę, że jak na pierwszy raz wyglądało to obiecująco, zwłaszcza na tle trudnego rywala. Eryk dał sygnał, że w przyszłości może sobie radzić na tej pozycji, a my właśnie tak będziemy traktować pozostałe nam jeszcze mecze – próbując różnych opcji i szukając nowych rozwiązań w naszej grze.
Futsal Powiat Pilski Piła – Widzew Łódź 1:1 (1:0)
Gole: ‘7 Barańczyk – ’21 Marciniak
Futsal Piła: Iwanczenko – Michałek, Barańczyk, Góźdź, Węgrzyn, Jankowski, Załachowski, Knapiński, Wolan, Antczak, Bukowy, Ciesielski, Jabłoński
Widzew Łódź: Dachina – Panasenko, Stanisławski, Krawczyk, Marciniak, Słowiński, Jarzębski, Gąsior, Łasak, Bodnarenko