home

Home

emoji_events

Ranking

forum

Forum

event

Mecze

account_circle

Logowanie

 
Przegrali na boisku, wygrali podziw fanów! 2 lata temu | 25.02.2022, 12:10
Przegrali na boisku, wygrali podziw fanów!

Po zakończonym dogrywką meczu obie drużyny schodziły z boiska przy burzy braw od kibiców Widzewa. To najlepiej podsumowuje wydarzenia w meczu 1/8 finału Pucharu Polski.

Oddzielne oklaski od licznie zgromadzonych w hali fanów zebrali przed meczem Aleks Dachina i Maksym Panasenko, jako gest wsparcia dla obu ukraińskich zawodników w tym tragicznym dniu.

W dotychczasowej historii sekcji futsalu Widzewa Łódź, było to największe wydarzenie – mecz z wicemistrzem Polski na własnym parkiecie. Za drużyną Widzewa stała seria 18 zwycięskich meczów z rzędu łącznie w lidze i Pucharze Polski. Za zespołem Constractu – tabela Ekstraklasy, w której lubawianie zajmują trzecie miejsce. Różnica poziomów, w wielu fragmentach meczu zacierała się. Łodzianie grali, jak równy z równym, potrafiąc zepchnąć rywala do obrony i zmusić go do błędów. Gdy jednak przyjezdni wchodzili na najwyższe obroty, to Widzew musiał dwoić się i troić w defensywie, utrzymując maksymalną koncentrację i liczyć na swojego kapitana w bramce.

O Dariuszu Słowińskim warto wspomnieć jednak oddzielnie. Golkiper Widzewa i jego kapitan, jest w tym sezonie niezwykle ważnym ogniwem drużyny. W wielu meczach tego sezonu był postacią kluczową i jest jednym z głównych architektów zwycięskiego pochodu Widzewa przez sezon 2021/2022. W meczu z Constractem zagrał jednak na poziomie reprezentacyjnym. Niektóre z interwencji Słowińskiego na linii trudno opisać i wyjaśnić, bo lecącą z zawrotną prędkością piłkę widział chyba tylko on, dzięki czemu do ostatniej sekundy meczu utrzymywał cały zespół Widzewa w grze.

Gdy jednak za przeciwnika ma się aktualnych reprezentantów Polski i doskonale wyszkolonych technicznie Brazylijczyków i Portugalczyków, to każdy błąd indywidualny oraz drużynowy jest potencjalnym zagrożeniem. Tych błędów Widzewiacy się nie wyrzekli, jednak Dariusz Słowiński oraz ofiarnie rzucający się pod nogi strzelającym zawodnikom z Lubawy, koledzy z pola, potrafili wspólnie przetrwać nawałnicę, która co jakiś czas zamykała łodzian pod własnym polem karnym.

Tym więcej satysfakcji przynosiły momenty, gdy czerwono-biało-czerwoni strzepywali już ten obronny kurz z barków i ruszali z atakiem na rywala. Ten, przyciśnięty do własnego pola karnego również czasem gubił się w obronie i ratował wybiciem piłki byle dalej od swojej bramki. Niezliczona ilość strzałów obu drużyn, bardzo twarda gra i ogromna wola walki to tylko część charakterystyki tego, co oglądaliśmy na parkiecie w hali przy ul. Małachowskiego. Do tego aż 11 żółtych kartek i 1 czerwona. Przede wszystkim jednak, oglądaliśmy futsal na dobrym poziomie.

Gdy zespół trenera Stanisławskiego dwukrotnie wychodził na prowadzenie, w hali unosiła się aura optymistycznego wyczekiwania szczęśliwego zakończenia tego etapu Pucharu Polski. W meczu takim, jak ten, na listę strzelców musieli wpisać się najskuteczniejsi w tym sezonie – Krawczyk i Marciniak wprawiając fanów w stan euforii.

Z drugiej strony, z każdą upływającą minutą kibice z niepokojem mogli patrzeć jak wiele sił kosztuje to spotkanie naszych zawodników. Dość wąska i żelazna, ale niezwykle zżyta i dobrze rozumiejąca się kadra widzewskiej drużyny wycisnęła tego wieczoru ze swoich organizmów ostatnie poty i dotrwała do końca 50-minutowej rywalizacji, która zakończyła się po godz. 23:00.

Nie dotrwał jednak korzystny rezultat, który dwukrotnie wymykał się widzewiakom w obu połowach meczu, by na koniec w dogrywce, uciec na dobre, gdy z rzutu karnego pokonał Słowińskiego Brazylijczyk Luan, a następnie czwartego gola, równo z syreną kończącą mecz strzelił Jakub Raszkowski. Sędziowie początkowo nie byli zgodni, czy piłka przeszła linię bramkową przed sygnałem, ale ostatecznie zdecydowali się tego gola uznać.

Zespół Widzewa schodził z parkietu z podniesioną głową, wyczerpany meczem z najtrudniejszym rywalem, z jakim w swojej krótkiej, futsalowej historii przyszło mu się mierzyć. Żałować można braku skuteczności, bo nie był to mecz, w którym nasz zespół liczył na najmniejszy wymiar kary. Przy odrobinie dokładności i szczęścia, mogliśmy cieszyć się z kolejnych goli, bo sytuacji bramkowych Widzew miał tego dnia naprawdę sporo.

Piękna historia Pucharu Polski została zakończona, a przed drużyną najlepsza okazja do wymazania pierwszej porażki w tym sezonie z pamięci. Już w niedzielę spotkanie z Futbalo Białystok, które w przypadku zwycięstwa Widzewa Łódź, przypieczętuje awans czerwono-biało-czerwonych do Futsal Ekstraklasy.

Niedziela godz. 17:00, hala Parkowa – musisz tam być!

Widzew Łódź – Constract Lubawa 2:4 (1:1)

Gole: ’12 Krawczyk, ’23 Marciniak – ’18 Pedrinho, ’33 ‘50 Raszkowski, ’42 Luan

Widzew Łódź: Słowiński – Panasenko, Stanisławski, Krawczyk, Marciniak, Dachina, Schmidt, Dudek, Jarzębski, Gąsior, Łasak, Bondarenko.

Constract Lubawa: Okuniewski G. – Kaniewski, Pedrinho, Kriezel, Raszkowski, Costinha, Sendlewski, Deco, Piórkowski, Ossowski, Luan, Lucas, Okuniewski J.

Udostępnij
 
© SPORTIGIO 2024