Mecz z We-Met Kamienicą Królewską na długo pozostanie w pamięci kibiców. Ligowa potyczka w hali MOSiR przy Małachowskiego obfitowała w niesamowite emocje.
Widzewiacy nie byli faworytem tego spotkania, jednak atut gry przed własną publicznością przyniósł oczekiwane efekty. Pierwsze domowe starcie w sezonie 2024/25 miało niezwykłą dramaturgię.
W pierwszej odsłonie to Widzew zyskał optyczną przewagę, jednak w podobieństwie do meczu z Red Dragons, nie potrafił jej udokumentować golem. Sztuka ta udała się drużynie gości, którzy na przerwę zeszli prowadząc 1:0 po golu Brayana Mery z 19 minuty.
Po przerwie inicjatywę przejął We-Met. Kapitalną dyspozycją wykazywał się jednak Dariusz Słowiński, który po blisko pół roku powrócił między słupki Widzewa. W 25 minucie spotkania indywidualną akcję przeprowadził Kamil Kucharski. Lider czerwono-biało-czerwonych precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza i dał sygnał, że Widzew łatwo punktów w tym pojedynku nie odda.
Do walecznie broniących się Widzewiaków, szczęście uśmiechnęło się sześć minut później. Długie podanie Dariusza Słowińskiego, niefortunnie dla siebie strącił obrońca przyjezdnych. Rykoszet ten zmylił bramkarza gości i Słowiński mógł cieszyć się z bramki na 2:1.
Przewaga We-Met Kamienicy Królewskiej w dalszej części gry była niezaprzeczalna. Fenomenalnie jednak spisywali się defensorzy Widzewa. Aż do 34 minuty, kiedy były widzewiak, Hugo Freitas znalazł w polu karnym Macieja Jankowskiego. Ten zaś, przytomnym strzałem nie dał szans bramkarzowi łódzkiej drużyny.
Remis utrzymywał się do ostatniej minuty meczu. Ta z kolei, dostarczyła kibicom istnej huśtawki nastrojów. Wpierw szarżę drużyny gości bohaterskimi interwencjami powstrzymali Kucharski i Vaktor. Chwilę później, ten pierwszy zagrał długie podanie w kierunku Arkadiusza Szypczyńskiego. Strzał głową naszego pivota strącił na rzut rożny golkiper gości.
Kiedy Kamil Kucharski podchodził do wykonania stałego fragmentu gry, na zegarze widniały już tylko ułamki sekund. O ile pierwsza próba mocnego wbicia piłki w kierunku bramki We-Metu skończyła się ponownie rzutem rożnym. To druga, trącona jeszcze przez Kristiana Medona, w niesamowitych okolicznościach znalazła drogę do bramki!
Euforia na trybunach i parkiecie. Widzew nie tylko przeciwstawił się lepiej dysponowanemu rywalowi, ale i wyrwał cenne ligowe zwycięstwo.
Widzew Łódź - We-Met Futsal Club Kamienica Królewska 3:2 (0:1)
Gole: Kamil Kucharski 25, Dariusz Słowiński 31, Kristián Medoň 40 - Brayan Mera 19, Maciej Jankowski 34
Widzew Łódź Futsal wspiera Miasto Łódź.
Sponsorem Strategicznym sekcji jest ERBI Group.