Po sobotniej wizycie w Szczecinie na inaugurację rundy rewanżowej w Futsal 1. Lidze, Widzewiacy już 3 dni później udali się na drugi koniec Polski do stolicy Podlasia – Białegostoku, na mecz z drużyną Futbalo w ramach 1/32 Pucharu Polski.
Trener Marcin Stanisławski zostawił w Łodzi po meczu z Futsal Szczecin, Słowińskiego i Jarzębskiego. Spotkanie pucharowe stało się szansą na dopracowanie taktycznych niuansów, a mowa tu głównie o grze w przewadze, co pokazała już pierwsza minuta, gdy po pierwszej dobrej interwencji Macieja Schmidta, szkoleniowiec łodzian od razu przeszedł na grę z lotnym bramkarzem – w tej roli wystąpił w 1. połowie Michał Marciniak. On właśnie jako pierwszy uderzał celnie na bramkę gospodarzy i bardzo aktywnie uczestniczył w tym elemencie gry.
Mecz od pierwszej minuty był wyrównany, ale nie nudny. Właściwie co chwilę oglądaliśmy interwencje bramkarzy i sytuacje stykowe pod obiema bramkami. To co mogło podobać się w grze Widzewiaków, to długie, żmudne i dokładne rozgrywanie piłki w pełni wykorzystujące grę w przewadze. Niektóre akcje naszego zespołu trwały nawet kilkadziesiąt sekund. Drużyna Futbalo, grała bardzo czujnie w defensywie, zostawiając niewiele miejsca pod własną bramką i odpowiedzialnie przesuwając formacje w defensywie. Po pierwszych, aktywniejszych dla obu stron minutach, Widzew przejął piłkę i inicjatywę. W 8. minucie na strzał niemal z narożnika boiska zdecydował się Daniel Krawczyk. Napastnik łodzian huknął jak z armaty pod poprzeczkę i było 1:0 dla Widzewa.
Po zdobyciu bramki łodzianie nie zmieniali taktyki. Wciąż korzystali w ataku z lotnego bramkarza, długo przygotowywali swoje akcje, by na nagle zerwać tempo i wymieniając piłkę na jeden kontakt doprowadzić do strzału na bramkę gospodarzy. Gdy Futbalo rozgrywało piłkę od bramki, wówczas nasz zespół podchodził wysoko i agresywnie. Jeden z takich momentów przyniósł Widzewiakom drugą bramkę w 16. minucie, gdy wysokim pressingiem, łodzianie w polu karnym gospodarzy zmusili ich do błędu w rozegraniu i Maksym Panasenko umieścił piłkę w siatce.
Chwile dekoncentracji zdarzyły się też i zawodnikom z Łodzi. W jednej z akcji niedokładne podanie przechwycił na swojej połowie Borowik i mając pustą bramkę strzelał z około 20 metrów, ale doskonale wrócił za akcją Marciniak w roli lotnego bramkarza i wybił wślizgiem piłkę pewnie zmierzającą do naszej bramki. Co nie udało się teraz, udało się Adamowi Butkiewiczowi trzynaście sekund przed końcem pierwszej połowy. Zawodnik gospodarzy przejął niedokładnie zagraną piłkę i uderzył spod własnego pola karnego. Tym razem żaden z Widzewiaków nie zdążył przeciąć uderzenia i na przerwę drużyny zeszły przy stanie 2:1 dla Widzewa.
Druga część meczu rozpoczęła się tak jak pierwsza, czyli długim rozgrywaniem i wysokim podejściem do rywala przez Widzew oraz grą lotnym bramkarzem. Z tą różnicą, że w tę rolę, w drugiej połowie wszedł Jan Dudek, a nie Michał Marciniak. W 24. minucie oglądaliśmy kolejny silny strzał z ostrego kąta, tym razem w wykonaniu Panasenki, który podwyższył prowadzenie Widzewa na 3:1 trafiając między nogami bramkarza. Kolejny gol, to piękne uderzenie pod poprzeczkę z dystansu, na które zdecydował się Marciniak.
Gospodarze próbowali nieco przyśpieszyć rozgrywanie akcji przez Widzew, podchodząc nieco agresywniej i wyżej na naszą połowę. Przez chwilę przejęli inicjatywę, ale ostrzelali słupek oraz poprzeczkę bramki Macieja Schmidta. Białostoczanie byli w tej fazie gry częściej przy piłce, Widzew częściej w defensywie, ale to po przejęciu piłki i akcji na jeden kontakt, nasz zespół „rozklepał” gospodarzy, a akcję wykończył Tomasz Gąsior strzelając swoją pierwszą bramkę w tym meczu, a piątą dla Widzewa.
Gospodarze wciąż ustawieni wysoko liczyli na błędy w rozegraniu Widzewa grającego bez bramkarza. I doczekali się pod koniec drugiej połowy, gdy Panasenko podawał przez środek boiska zbyt lekko, a przejętą piłkę od razu do bramki łodzian skierował Konon. Na dwie minuty przed końcem meczu, było 5:2 dla czerwono-biało-czerwonych.
Nie był to jeszcze koniec strzelania w tym spotkaniu. Tym razem to Widzewiacy wykorzystali błąd w rozegraniu rywala grającego z lotnym bramkarzem – piłkę na własnej połowie przejął Michał Bondarenko i wykorzystał moment, gdy bramka Futbalo stała zupełnie pusta. Ostatnie słowo należało jeszcze do zawodników ze stolicy Podlasia, którzy tym razem w standardowy sposób znaleźli skuteczną drogę do bramki Widzewa. Jakub Budźko strzałem z kilkunastu metrów przy słupku zmniejszył rozmiary porażki na 3:6.
Widzew awansował do 1/16 Pucharu Polski, w którym na początku lutego we własnej hali zmierzy się z przedstawicielem Statscore Futsal Ekstraklasy, zajmującym w niej obecnie 5. miejsce - FC Toruń.
Futbalo Białystok – Widzew Łódź 3:6 (1:2)
Gole: 2x Panasenko, Krawczyk, Gąsior, Marciniak, Bondarenko – Butkiewicz, Konon, Budźko.
Widzew: Schmidt – Dudek, Gąsior, Krawczyk, Marciniak, Łasak, Panasenko, Bondarenko, Stanisławski